Przewodnik po świecie aplikacji dla zdrowia

Internetowa usługa ORCHA pomaga w wybraniu bezpiecznej i skutecznej aplikacji zdrowotnej / Wikimedia, Caresocius

Na skutek kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa, coraz więcej osób sięga po aplikacje wspierające zdrowie. Ten rynek, będący w początkowej fazie rozwoju, jest niedoskonały – uważają eksperci. Niektóre popularne aplikacje są niskiej jakości i mogą narażać użytkowników na utratę prywatnych danych, a nawet zdrowia. Jak zatem wybrać aplikacje godne zaufania?

W sklepach z aplikacjami mobilnymi dla platform Google Android i Apple iOS dostępnych jest obecnie ponad 350 tys. tysięcy tytułów związanych ze zdrowiem i dobrostanem. Mają pomagać w ok. 240 chorobach i zaburzeniach – przynajmniej w zamierzeniach ich twórców.

Dwie trzecie wszystkich tych aplikacji nie było aktualizowanych w ciągu ostatnich 18 miesięcy. W świecie aplikacji mobilnych półtora roku to technologiczna przepaść – nie wspominając o zmieniających się wytycznych medycznych, czy pojawieniu się nowych zagrożeń w związku z koronawirusem SARS-CoV-2, które takie aplikacje powinny uwzględniać.

Większość z tych programów (ok. 80 proc.) to aplikacje niszowe, które zostały pobrane mniej niż 5 tys. razy. Najpopularniejsza pierwsza 40-tka aplikacji stanowi zaś ponad 80 proc. wszystkich pobrań w tej kategorii.

Wszystko to sprawia, że poruszanie się w świecie aplikacji służących zdrowiu przypomina przedzieranie się przez najeżoną pułapkami dżunglę, w której dodatkowo grasują dzikie bestie gotowe pożreć nasze najbardziej prywatne dane.

Trzy wyzwania

Dlaczego tak się dzieje? Pierwszym problemem jest system dystrybucji aplikacji przez oficjalne sklepy największych platform mobilnych. Systemy rekomendacji tych sklepów opierają się na dwóch głównych wskaźnikach – liczbie pobrań oraz ocenach użytkowników. Jeżeli zatem wpiszemy w polu wyszukiwania słowa „cukrzyca”, czy „nadciśnienie” (to zaburzenia wyjątkowo dobrze poddające się terapii wspieranej przez aplikacje) otrzymamy wyniki, które mogą nie mieć wiele wspólnego z jakością aplikacji, bezpieczeństwem danych, czy efektywnością terapeutyczną. Co więcej, wybór aplikacji, która dysponuje jakąś konkretną funkcjonalnością, jest utrudniony – aby sprawdzić, czy interesująca nas funkcja jest obecna i działa, każdą aplikację trzeba samodzielnie zainstalować i wypróbować.

Drugim problemem jest zaufanie, a raczej jego brak. Nawet pokolenie przyzwyczajone do ciągłego korzystania ze smartfonów ma trudności z przekazywaniem nieznanym twórcom aplikacji pełnych danych o swoim zdrowiu w zamian za niesprawdzone porady. O ile może nie być to problemem w przypadku aplikacji pilnujących nawodnienia, zachęcających do przejścia na dietę lub monitorujących fitness, to jeśli chodzi o uzależnienia, prokreację, wsparcie w walce z zaburzeniami psychicznymi, czy z chorobami nowotworowymi, takie obawy mogą się już pojawić. Brak pewności co do bezpieczeństwa danych, kwalifikacji twórców, ich wiedzy medycznej i zgodności z obowiązującymi wytycznymi terapeutycznymi to silny hamulec dla rynku aplikacji zdrowotnych.

Wreszcie trzecią barierą jest brak świadomości istnienia dobrych (bezpiecznych i efektywnych) rozwiązań wśród profesjonalistów medycznych. Aplikacje mobilne czy platformy internetowe nie są włączane przez lekarzy jako element terapii. Po części dzieje się tak, bo profesjonaliści nie wiedzą o istnieniu takich rozwiązań, po części – nie ufają im, bo nie mają pewności, że spełnią swą rolę.

Systemy rekomendacji

Już w 2015 roku amerykańska Food and Drug Administration (FDA) opublikowała wytyczne dotyczące konstrukcji Mobile Medical Apps. Najwięcej uwagi FDA poświęca aplikacjom kontrolującym urządzenia medyczne albo spełniającym ich rolę. Aplikacje mobilne, których celem jest jedynie promocja zdrowego stylu życia są w tym systemie uznawana za mniej istotne – bo potencjalnie są mniej niebezpieczna dla życia i zdrowia użytkownika, niż np. oprogramowanie sterujące pompą insulinową lub analizujące ciśnienie tętnicze krwi i na tej podstawie sugerujące przyjmowanie leków. To jednak sprawia, że zainteresowanie FDA zostało zawężone tylko do pewnej kategorii aplikacji zdrowotnych.

Nieco inne podejście ma UK National Health Service. NHS prowadzi szeroki katalog aplikacji zdrowotnych wraz z systemem rekomendacji. To oznacza, że zawiera on informacje o aplikacjach mobilnych służących do kontrolowania napadów lęku, ja i takie, które przypominają o konieczności mycia zębów. System ten został uruchomiony w 2013 roku i po dwóch latach zamknięty – przyczyną było nieuwzględnienie w systemie rekomendacyjnym problematyki ochrony danych użytkowników. Obecna wersja NHS Health Apps Library (uruchomiona ponownie w 2017 roku) już to uwzględnia, wykorzystując trzystopniowy proces ewaluacji określany jako Digital Assessment Questions (DAQ).

Funkcjonują również prywatne katalogi i systemy rekomendacji aplikacji, które dostępne są w różnych krajach, jednak mogą z nich korzystać wszyscy zainteresowani. W Wielkiej Brytanii to m.in. współpracujący z NHS EMIS App Library, dysponujący prostą wyszukiwarką chorób katalog my health apps, czy korzystający z pomocy 150 ekspertów Our Mobile Health. W Hiszpanii to m.in. katalog aplikacji zdrowotnych AppSaludable oraz mHealth Apps repository i Catalogo de Aplicaciones de la Salud.

Swoje rozwiązania mają również Niemcy. Center for Telematics and Telemedicine udostępnia bazy aplikacji Diadigital oraz Pneumodigital dla pacjentów z cukrzycą oraz chorobami płuc. Fundacja Bertelsmanna współpracująca z rządem federalnym oferuje zaś katalog Weisse Liste rekomendowanych, bezpiecznych i przetestowanych aplikacji medycznych.

Wyszukiwarka aplikacji medycznych

Jednym z takich systemów jest brytyjska ORCHA (Organisation for Review of Care and Health Apps) – organizacja świadcząca usługi recenzowania aplikacji do opieki i zdrowia oraz rekomendująca niezbędne zmiany ich twórcom. ORCHA, przez swoją stronę internetową, oferuje również rekomendacje dla użytkowników, prezentując oceny zgłoszonych przez producentów aplikacji konsumenckich. Można na niej skorzystać z wyszukiwarki, która umożliwia filtrowanie aplikacji według kategorii (rodzaju choroby, przedziału wiekowego, kraju, płatna/bezpłatna itp.).

„Naszą wizją jest to, że w ciągu najbliższych pięciu lat rozwiązania digital health staną się integralną częścią usług zdrowotnych i opieki we wszystkich placówkach i zostaną w pełni zintegrowane z głównymi usługami zdrowotnymi i opiekuńczymi” – podkreślają przedstawiciele organizacji. „Wierzymy, że będzie to katalizator rewolucji w stosowaniu tych rozwiązań, podtrzymując i przekształcając zagrożone systemy zdrowotne i opiekuńcze, jednocześnie zwiększając dostęp do opieki dla wszystkich w bezpieczny i niedrogi sposób”.

W tej chwili w AppFinder znajduje się ok. 6 tys. ocenionych przez ORCHA aplikacji zdrowotnych, wśród których znalazły się również programy z Polski. Organizacja twierdzi, że zostały poddane 350-punktowemu procesowi ewaluacji. Jak on wygląda?

Co tydzień ze sklepów App Store i Google Play pobierana jest lista aplikacji z kategorii zdrowie/fitness/medycyna/wellbeing. Testerzy odrzucają te, które nie były aktualizowane od półtora roku oraz te, które nie oferują obsługiwanej przez testerów wersji językowej. Aplikacje są następnie szeregowane według liczby pobrań. ORCHA przyznaje, że robi wyjątki dla nowych aplikacji w popularnych kategoriach (astma, sen, cukrzyca itp.), które musiałyby czekać długo w kolejce, aż do chwili „uzbierania” odpowiedniej liczby pobrań.

Od porad do terapii

Dopiero po tym etapie rozpoczyna się proces prawdziwej oceny aplikacji. Specjaliści sprawdzają, do jakiej kategorii „terapeutycznej” należy dana aplikacja. Poziom 0 to proste poradniki służące poprawie dobrostanu, nie zbierające żadnych danych użytkownika. Najwyższy poziom czwarty to aplikacje terapeutyczne poddawane specjalnym regulacjom. Na kolejnych etapach eksperci sprawdzają funkcjonalność aplikacji oraz zgodność z wytycznymi dobrej praktyki. Dotyczy to trzech obszarów – bezpieczeństwa danych, poprawności klinicznej (w tym akredytacji uzyskanej od organizacji medycznej lub lekarzy) oraz doświadczenia użytkownika.

Na tej podstawie powstaje ostateczna punktacja, bazująca na merytorycznej ocenie aplikacji, a nie na jej popularności czy komentarzach użytkowników. Poziom powyżej 65 proc. oznacza, że aplikacja generalnie spełnia oczekiwania i jest bezpieczna. Zakres 45-65 proc. oznacza, że aplikacji można używać, ale warto mieć świadomość jej potencjalnych słabości. Ocena poniżej 45 proc. dyskwalifikuje aplikację w obecnej formie – jest ona niebezpieczna. W ocenie ORCHA, zaledwie 15 proc. dostępnych obecnie aplikacji spełnia minimalne wymagania stawiane im przez ekspertów organizacji.

Dla profesjonalistów

Z punktu widzenia potencjalnego użytkownika aplikacji, wystawienie oceny kończy proces recenzowania. Jednak nie kończy działań na linii recenzenci-twórca aplikacji. Autorzy są informowani o wynikach i mogą się ustosunkować do ewentualnych nieścisłości lub pomyłek. ORCHA oferuje również usługi profesjonalistom medycznym – rekomendacje dla konkretnej grupy pacjentów czy powiadomienia o zmianach. Istnieje też opcja automatycznej rekomendacji określonych rozwiązań wybranej przez lekarza grupie pacjentów.

W dziedzinie recenzowania i rekomendowania aplikacji zdrowotnych ORCHA chciałaby współpracować z instytucjami państwowymi. W Wielkiej Brytanii z jej usług korzysta część lokalnych organizacji NHS. ORCHA chwali się też współpracą z czterema innymi krajami (bez podawania szczegółów). „Zbudowaliśmy największą na świecie bibliotekę recenzowanych cyfrowych produktów zdrowotnych. Udostępniamy także ponad 350 cyfrowych „bibliotek” zdrowia na rzecz lokalnych władz, ubezpieczycieli, NHS, regionalnych i krajowych organów ds. zdrowia oraz ministerstwa zdrowia w Wielkiej Brytanii i Europie” – zapewniają przedstawiciele organizacji.

Piotr Kościelniak
Dziennikarz specjalizujący się w popularyzacji medycyny i nowych technologii, konsultant ds. wydawniczych

Piotr Kościelniak kierował grupą magazynów popularnonaukowych Focus w wydawnictwie Burda Media Polska, gdzie uruchomił nowe tytuły zajmujące się m.in. medycyną, nowymi technologiami, psychologią i historią. Wcześniej kierował działem Nauki w dzienniku „Rzeczpospolita”, w ramach którego tworzył m.in. Rzecz o Zdrowiu, Styl Życia, a także Ranking Szpitali. Laureat nagród dla popularyzatorów nauki i problematyki medycznej.